W wyniku długów Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ), wiele szpitali na terenie Polski jest zmuszonych zawieszać przeprowadzanie zaplanowanych zabiegów. Dyrektorzy tych instytucji alarmują, że długotrwały impas może doprowadzić do skierowania sprawy do sądu – donosi „Rzeczpospolita”.
W rozmowie z dziennikarzem jednego z kierowników warszawskiej placówki medycznej przyznaje, że decyzje o odłożeniu planowanego leczenia na przyszły rok podejmowane są z dużą rezerwą. Twierdzi, że choć nie mogą odmówić leczenia onkologicznego czy odmówić przyjęcia pacjenta na Szpitalny Oddział Ratunkowy, tam gdzie to tylko możliwe, decydują się na przełożenie procedur na kolejny rok. Jak mówi, placówki medyczne muszą dokładnie przemyśleć decyzję o wprowadzeniu drogiego leczenia, ponieważ stale rosnące nadwykonania skutkują utratą cierpliwości przez kontrahentów ze względu na opóźnienia w płatnościach.
Tomasz Kopiec, dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. prof. W. Orłowskiego CMKP w Warszawie, przewiduje, że w 2023 roku wartość nadwykonań w jego placówce osiągnie około 5 milionów złotych. Pomimo tego zapewnia, że jego szpital kontynuuje przyjmowanie wszystkich pacjentów.
Argumentacja innych dyrektorów, którzy twierdzą, że „odkładają pacjentów na przyszły rok”, jest dla niego niezrozumiała. Podkreśla, że rolą szpitali jest leczenie, a nie podejmowanie decyzji o opóźnieniach. Dodał również, że jeśli NFZ nie ureguluje zobowiązań finansowych związanych z nadwykonaniami, zamierza skierować sprawę do sądu.