Wszelkie zapewnienia ze strony Ministerstwa Rodziny i innych reprezentantów rządu wydają się sugerować, że nie ma obecnie żadnych planów zmian w przepisach prawnych dotyczących wieku emerytalnego. Niemniej jednak, nie da się ukryć faktu, iż średnia emerytura dla kobiet po waloryzacji w marcu 2023 roku wynosi 3311,61 zł, co stanowi kwotę niższą o ponad 700 zł od średniej emerytury wypłacanej mężczyznom.
Ta nierówność nie jest nowym zjawiskiem, gdyż różnice w wysokości emerytur płci zauważalne są od 2012 roku i z każdym rokiem przybierają na sile. Wydaje się, że przewidziana na 1 marca 2024 roku kolejna waloryzacja emerytur jeszcze bardziej pogłębi ten problem, co powinno się potwierdzić w statystykach za kilka miesięcy.
Pytania zatem nasuwają się same: Czy wiek emerytalny dla kobiet powinien zostać podniesiony do 65 lat? Czy możliwe jest uzyskanie równych emerytur dla kobiet i mężczyzn znajdujących się w podobnej sytuacji bez konieczności zrównania wieku emerytalnego dla obu płci? Czy społeczeństwo byłoby gotowe zaakceptować podniesienie wieku emerytalnego kobiet do 65 lat, tak jak to jest w przypadku mężczyzn?
Odpowiedzi na te pytania, w kontekście bieżącej świadomości społecznej, wydają się być negatywne. Logika ekonomii sugeruje wręcz, że aby osiągnąć równość, wiek emerytalny kobiet powinien nie tylko zrównać się z męskim, ale nawet go przekroczyć.
Powód jest prosty – kobiety żyją dłużej niż mężczyźni. Obecna formuła wyliczania wysokości emerytury polega na podzieleniu zgromadzonego kapitału ze składek ubezpieczenia emerytalnego przechowywanego na kontach i subkontach w ZUS przez przewidywaną liczbę miesięcy pozostałych do końca życia, co jest oparte na danych statystycznych.